EDW
  HomeO nasZ działalności kapelanówSłowo BożeEtyka wojskowaArchiwumKontakt
     
  2008-11-22 Nabożeństwo EDW z okazji 90. rocznicy odtworzenia MW RP  
 
 
 
 
  2008-11-22 Sopot Kościół ewangelicki

Pójdźcie i oglądajcie dzieła Boże:
Przedziwnymi okazują się pośród synów ludzkich.
(Ps 66,5)

Mt 14,22-33
 
22. I zaraz (Jezus) wymógł na uczniach, że wsiedli do łodzi i pojechali przed nim na drugi brzeg, zanim rozpuści lud. 23. A gdy rozpuścił lud, wstąpił na górę, aby samemu się modlić. A gdy nastał wieczór, był tam sam. 24. Tymczasem łódź miotana przez fale oddaliła się już od brzegu o wiele stadiów; wiatr bowiem był przeciwny. 25. A o czwar¬tej straży nocnej przyszedł do nich, idąc po morzu. 26. Uczniowie zaś, widząc go idą¬cego po morzu, zatrwożyli się i mówili, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. 27. Ale Jezus zaraz do nich powiedział: Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się!
28. A Piotr, odpowiadając mu, rzekł: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie. 29. A On rzekł: Przyjdź. I Piotr wyszedłszy z łodzi, szedł po wodzie i przyszedł do Jezusa. 30. A widząc wichurę, zląkł się i, gdy zaczął tonąć, zawołał, mówiąc: Panie, ratuj mnie.
31. A Jezus zaraz wyciągnął rękę, uchwycił go i rzekł mu: O małowierny, czemu zwątpiłeś? 32. A gdy weszli do łodzi, wiatr ustał. 33. A ci, którzy byli w łodzi, złożyli mu pokłon, mówiąc: Zaprawdę, Ty jesteś Synem Bożym.
 


I. Zgromadzeni w kościele nad brzegiem morza w 90. rocznicę odtworzenia MW
 
Panowie Admirałowie!
Panie i Panowie Oficerowie i Podchorążowie!
Drodzy Księża!
Szanowni Goście naszego świątecznego nabożeństwa!
Siostry i Bracia Trójmiejskiej Parafii Ewangelickiej!

Zebrała nas dzisiaj w tym kościele nad sopockim brzegiem Bałtyku 90. rocznica odtworzenia Marynarki Wojennej RP. Zaledwie 17 dni po symbolicznej dacie odzyskania przez Polskę niepodległości Marszałek Józef Piłsudski wydał rozkaz, który w wolnej, odrodzonej Polsce dał początek odradzaniu się polskiego morskiego rodzaju sił zbrojnych.

Marynarze podkreślają, że to utworzenie było właściwie odtworzeniem, bo Marynarka Wojenna miała swoich historycznych, polskich prekursorów, miała tradycje, do których można było nawiązywać wtedy i do których do dzisiaj chętnie się odwołujemy. Obok tradycji sięgających bitwy na Zalewie Wiślanym, bitwy morskiej pod Oliwą oraz początków porządku morskiego w XVI wieku, szczególne miejsce zajmuje rozwój niewielkiej, ale jakże na owe czasy nowoczesnej Marynarki Wojennej w okresie dwudziestolecia międzywojennego. To ten czas, u podstaw którego leży wspomniany rozkaz Marszałka, zadecydował o możliwości wkładu polskich marynarzy w przebieg II wojny światowej na morzu. ORP Orzeł i ORP Błyskawica nie są jedynie symbolami tego udziału.

28 listopada Marynarka Wojenna zakończy swój dziewięćdziesiąty, jubileuszowy rok istnienia w odrodzonej po zaborach Rzeczpospolitej. Pomimo wielkich, a w niewielkim jedynie stopniu zrekompensowanych redukcji lat minionych, stan obecny naszego morskiego rodzaju sił zbrojnych to mimo wszystko ponad osiemdziesiąt okrętów i jednostek pomocniczych, w tym 40 okrętów bojowych, ponad 40 samolotów i śmigłowców, a ponadto poważna infrastruktura przybrzeżna i lądowa.

Jednak dzień dzisiejszy naszej Marynarki Wojennej nie tylko liczbami się mierzy. To przede wszystkim ludzie, wyszkolenie, profesjonalni, zaangażowani – kadra, marynarze i pracownicy cywilni. To także udział naszych okrętów w działaniach międzynarodowych na akwenach europejskich oraz w działaniach sojuszniczych przeciw światowemu terroryzmowi.

W święto i jubileusz odtworzenia Marynarki Wojennej włącza się dzisiaj Ewangelickie Duszpasterstwo Wojskowe, dziekanat ewangelicki naszych sił morskich oraz miejscowa parafia ewangelicka, która tradycyjnie w ostatniej dekadzie listopada gości marynarzy i kapelanów w swoim kościele parafialnym oraz w swojej siedzibie.

Jak szanowni zebrani zapewne zauważyli, temat wody i wód nie opuszcza nas dzisiaj ani w czytanych tekstach biblijnych, ani w śpiewie liturgicznym. Ale w tekstach tych, podobnie jak w życiu i w służbie marynarzy, woda jest pewnym tłem, środowiskiem dziejących się wydarzeń i życiowych doświadczeń, nie zaś tematem samym w sobie. Dlatego też w ramach zwiastowania Słowa Bożego w nabożeństwie w intencji naszych marynarzy i Marynarki Wojennej nie w wody morskie lub w wody Morza Tyberiadzkiego chcemy się zanurzać, lecz w aktualny dla nas sens historii biblijnej, opowiedzianej nam przez Ewangelistę Mateusza.
 
 
II. Bóg w Chrystusie uwalnia od strachu i wzywa do zaufania Mu
 
1.
Jezus rozkazał swoim uczniom, aby nie czekając na Niego, wsiedli do łodzi i ruszyli ku oddalonemu około 8 km drugiemu brzegowi Jeziora Genezaret, zwanego też – jak wspomniałem – Morzem Tyberiadzkim. Otoczony nieustannie uczniami i tłumami Jezus odczuwał potrzebę wyciszenia, modlitwy, pozostania sam na sam ze swoim Bogiem i Ojcem. Dla uczniów zaś, odkąd ich powołał, była to rzadka sytuacja – pozostali bez swojego nauczyciela i mistrza, do którego ciągłej obecności zdążyli się przyzwyczaić.

Pogoda nie sprzyjała przeprawie. Fale miotały łodzią, nie tylko utrudniając podróż, lecz przypominając o niebezpieczeństwach, jakie niejednokrotnie zaskakiwały rybaków i handlujących na wodach tego akwenu.

Wtedy, utrudzeni wiosłowaniem w niesprzyjających warunkach i przy zapadających szybko ciemnościach, zobaczyli idącego ku nim Pana. Strach był ich pierwszą, przemożną reakcją. Otoczeni ciemnością, obawiający się zdradzieckiej zmowy wiatru i wody, Jego samego uznali jedynie za zjawę.

2.
Morza i wody z pewnością niejednego z was uczyły już pokory wobec sił natury. Nawet ludzie najsilniejszego charakteru i odważnego ducha przeżywają niekiedy chwile strachu i wielkiej niepewności. Także symbolicznie rozszerzając tamto wydarzenie, można powiedzieć, że siedząc w łodzi naszego życia zawodowego lub w łodzi naszego życia osobistego nieraz musimy z wysiłkiem wiosłować pod wiatr, a fale miotają łodzią, nami i często tymi, którzy dzielą z nami te lub inne życiowe podróże po morzu niepewności i nieprzewidywalności.

Takim ludziom, jak uczniowie wtedy, takim ludziom, jak my niejednokrotnie w naszych doświadczeniach, wychodzi naprzeciw Syn Boży, Jezus Chrystus. Wychodzi naprzeciw naszemu lękowi, wychodzi naprzeciw naszemu utrudzeniu życiowym wiosłowaniem, wychodzi naprzeciw naszej wszelkiej niepewności. Jak wtedy do uczniów, powiada dzisiaj do nas: Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się!

Nie bójcie się, że wasza wiara w Boga i we Mnie, to tylko złudzenie. Nie bójcie się, że wzburzone wody pod wami i zapadająca ciemność wokół was są mocniejsze niż Ja, bardziej realne niż Moja przy was obecność. Czy jesteście na morzu, czy na lądzie, czy przeżywacie czasy radości i dumy, czy mnożących się i piętrzących przed wami trudności, czy dotyczy to waszej służby, waszej rodziny, czy waszego zdrowia: Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się! Bóg w Chrystusie uwalnia od strachu i wzywa do zaufania Mu.
 
 
III. Odpowiedź wiary i zwątpienia
 
Czasem nasze odpowiedzi na to wezwanie są podobne do reakcji Piotra: pełne dziecięcej wiary, pełne dziecięcej ufności. Wpatrzeni w Chrystusa, ufający Jego miłości, pewni Jego potęgi i mocy, gotowiśmy z Nim i przy Nim po morzu chodzić, góry przenosić, brać węże do ręki. Sięgamy w zaufaniu do Chrystusowej obecności, do Jego mocy i do Jego słowa po rzeczy prawie niemożliwe. Gotowi jesteśmy albo do decyzji, będących jak dalekie rejsy przez morza, których cele pozostają niewidoczne, poza widnokręgiem, poza zasięgiem naszych oczu. Albo gotowi jesteśmy w zaufaniu Chrystusowi podejmować wyzwania chwili, które zrazu przekraczają nasze siły i możliwości. Pewni Jego rozkazu dla naszego życia, odpowiadamy wiarą i ufnością na Jego „przyjdź”, na Jego „idź”, na Jego „działaj”, na Jego „nie milcz”, na Jego „czyń to” lub „zaniechaj”.

Czasami jednak, jak Piotr wtedy, uczyniwszy kilka właściwych kroków w ufności, przestajemy patrzeć na Niego, na Chrystusa, zaczynamy liczyć na siebie, na własne siły, na własne możliwości. W zapatrzeniu w siebie tonie nasze zaufanie do Boga, a wraz z nim zaczynamy tonąć my sami.

To my sami, jak wielu innych ludzi przed nami, obok nas i po nas, jesteśmy niekiedy Piotrem chodzącym po morzu, ufającym i przekraczającym granice własnych słabości, upadków i możliwości. Niekiedy zaś jesteśmy Piotrem wątpiącym, odrywającym wzrok i uwagę od Chrystusa, a kierującym je ku temu, co nas przerasta, co nas niepokoi lub nawet ku temu, co nas przeraża.

Ale nawet w takich życiowych momentach, a dokładnie mówiąc, zawsze wtedy, kiedy nasze zaufanie do Boga nie dorasta do rozmiarów próby, jakiej zostajemy poddani, Ewangelia podsuwa nam prośbę i modlitwę tonącego Piotra: Panie, ratuj mnie.
Tak wiele trzeba by zmienić, naprawić, ulepszyć w obszarze mojej odpowiedzialności, a ja mam często poczucie, że moje ręce są związane przepisami, sytuacją, brakiem dobrej woli innych ludzi - Panie, ratuj mnie!

Poświęcenie obowiązkom i wyzwaniom służby staje się nie do pogodzenia z oczekiwaniami rodziny - Panie, ratuj mnie!

Łódź mojego życia rozbiły fale przeciwności. Stałem się rozbitkiem. Muszę zaczynać w tym lub innym obszarze prawie od nowa - Panie, ratuj mnie!

Za moje poświęcenie i dobre chęci spotyka mnie brak wdzięczności, niezrozumienie, niesprawiedliwość - Panie, ratuj mnie!

Zgrzeszyłem przeciwko Bogu i ludziom - Panie, ratuj mnie!

Ilu ludzi, ile doświadczeń, tyle może być takich życiowych przykładów. Bo Piotr ufający Panu i chodzący po morzu oraz Piotr wątpiący i tonący – to nie odległa historia biblijna, lecz prawda o naszym własnym życiu.
 
 
IV. Bóg w Chrystusie naszym ratunkiem, naszą pomocą, naszym zbawieniem
 
A radosna Ewangelia, Dobra Nowina tego świadectwa jest taka, że Pan słyszy głos błagania o pomoc, dochodzący nawet z otchłani ludzkiego zagubienia. Nie mówi wtedy: Zawiniłeś, więc toń! Mówi: Czemu zwątpiłeś? Lecz przy tym, jak do Piotra, wyciąga do proszącego pomocną, ratującą rękę. Bóg w Chrystusie jest zawsze naszym ratunkiem, naszą pomocą, a ostatecznie naszym wiecznym zbawieniem.

Ile jest łodzi ludzkiego życia, ile mórz, po których płyną i ile burz, przez które się przebijają, tyle różnych odmian i odcieni wciąż jednak tego samego ludzkiego doświadczenia, doświadczenia z Bogiem, który objawił się światu w Chrystusie. Warto mu ufać. Warto poddawać Mu swoje życie. Warto przeżywać kolejne zadziwienia, po których pozostaje człowiekowi tylko - jak uczniom wtedy na wzburzonym jeziorze - wyznawać: Zaprawdę, Ty jesteś Synem Bożym.
 
Drodzy Marynarze! Drodzy Goście tego nabożeństwa! Drodzy Parafianie!

Jezusowi Chrystusowi, Temu, który prawdziwie prowadzi i pomaga, ratuje i zbawia, powierzam z okazji jubileuszu i święta Marynarki Wojennej wszystkich marynarzy i pracowników cywilnych morskiego rodzaju sił zbrojnych, także tych, którzy przygotowują się w Akademii do służby polskiemu morzu oraz tych, którzy służbę tę już ukończyli.

Niech Pan was prowadzi i strzeże, abyście nawet będąc daleko od lądu, na otwartym morzu, stali we wszystkim na pewnym gruncie wiary i zaufania Bogu, w Jezusie Chrystusie.

Amen.
powrót


 
 
 
 

 
  Home | O nas | Z działalności | Słowo Boże | Etyka wojskowa | Archiwum | Kontakt  
  © EDW; wszelkie prawa zastrzeżone; projekt i wykonanie Wydawnictwo Warto