|
2009-02-01-06 Cape Town (RPA) IMCOCC
Referenci i ich przesłanie (streszczenia)
I.
Minister Obrony RPA Charles Nqakula, wcześniej minister spraw wewnętrznych, skuteczny negocjator pokoju w Burundi, poczytny poeta.
W swoim przesłaniu do przełożonych kapelanów wojskowych, mocno osadzonym na fundamencie wyznawanej przez siebie wiary chrześcijańskiej, wskazał, że wojna musi być nieustannie kwestionowana poprzez podkreślanie przewagi środków i działań pokojowych nad wojennymi. Wojnę określił jako uprawnione narzędzie działania tylko i wyłącznie w celu przywracania pokoju lub stwarzania sprawiedliwych warunków życia, gdy wyczerpały się inne skuteczne metody. Jedynie konieczna rekonstrukcja przynajmniej znośnych warunków życia ludzi i zniszczonych społecznych relacji usprawiedliwiają w ostateczności adekwatne użycie siły militarnej.
RPA – zdaniem ministra - próbuje stwarzać wewnętrznie i dla Afryki porządek, który służyłby maksymalnie dużej części poszczególnych społeczeństw, ale ta droga ma w Afryce wielu wrogów. Jej fundamentem musi być przywrócenie moralności. W Afryce załamała się rodzina, doszło do rozprzężenia moralności małżeńskiej i rodzinnej, co fatalnie odbija się na wychowaniu młodego pokolenia, prowadząc w konsekwencji do destrukcji społecznej, do wewnętrznych napięć społecznych i konfliktów zewnętrznych.
To coraz bardziej w Afryce powszechne doświadczenie rozbitej rodziny bez moralnych fundamentów warunkuje też często działania i zachowania żołnierzy w warunkach konfliktu zbrojnego, stanowiąc szczególne wyzwanie dla kapelanów i ich służby duchowej oraz edukacyjnej.
RPA zarówno z własnej historii, jak i na podstawie wielkiego zaangażowania wojskowego w innych regionach Afryki, zna prawdziwe oblicza wojny, wyznaczane ludzką śmiercią i cierpieniem. Te doświadczenia nakazują wielką powściągliwość w przyzwoleniu na użycie armii do realizacji politycznych celów. Według ministra naprawa społeczeństwa i społeczeństw oraz ich zewnętrznych relacji jest w istocie próbą naprawy duszy człowieka. Naprawa społeczeństwa zaczyna się od duchowej naprawy człowieka, co na płaszczyźnie działań politycznych oznacza stwarzanie warunków sprzyjających tej naprawie.
PRA nie ma obecnie wrogów zewnętrznych. Armia Południowej Afryki jest obecnie armią przygotowaną do działań w celu utrzymanie lub przywracanie pokoju w innych krajach regionu. Stworzenie w RPA demokracji uwolniło nie tylko uciskanych, lecz także uciskających, którzy byli również w pewnym sensie ofiarami systemu zniewolenia. Dzięki takiej wizji i jej konsekwentnemu wprowadzaniu w życie Kongresowi Narodowemu z Nelsonem Mandelą na czele istotna zmiana systemu zajęła praktycznie nie więcej niż 5 lat.
Swoje przesłanie do kapelanów wojskowych z całego świata minister zakończył chrześcijańskimi życzeniami, wskazującymi na wielką osobistą wiarę i przekonanie o konieczności nadawania codziennego i politycznego wymiaru temu, w co się wierzy i wyznaje.
II.
Profesor teologii Miroslav Volf, Chorwat z pochodzenia, profesor teologii w Yale Divinity School, założyciel i dyrektor Yale Center for Faith & Culture, w swoich badaniach koncentruje się m.in. na takich tematach, jak przemoc, przebaczenie, pojednanie, pamięć.
Jako Chorwat próbował zmierzyć się teologicznie z tym, co stało się w kraju jego pochodzenia – w dawnej Jugosławii. Każda strona tamtego konfliktu czuła się jak kapłan prawdy, jak pokrzywdzony, który miał pełne prawo do wojny o swoje racje. Pojednanie po tego rodzaju konflikcie stało się nieodzowne, dlatego w ciągu ostatnich lat referent napisał trzy książki na ten temat w perspektywie teologicznej.
W kontekście konfliktów dzisiejszego świata pojednanie – zdaniem referenta – powinno być coraz bardziej rozumiane jako zadanie między innymi także kapelanów wojskowych, jako ich drugie ważne zadanie obok duszpasterskiej troski o żołnierzy i ich rodziny.
W pierwszej fazie refleksji nad tym zestawieniem zadań kapelanów, powierzchowne i częściowo znajdujące swe uzasadnienie w historii postrzeganie kapelanów prowadzić może do zdziwienia: Czy kapelani nie pomagają żołnierzom prowadzić wojny? Gdy wojna jest niesprawiedliwa, czy kapelani nie dają legitymacji duchowej temu, co się dzieje? A jeśli wojna jest sprawiedliwa, czy nie wspierają żołnierzy do jej dalszego prowadzenia? Czy kapelani są częścią maszyny wojennej, czy ich zadaniem jest wprowadzanie pokoju i pojednania po konfliktach? Zewnętrznie patrząc, kapelani służą zbrojnej niesprawiedliwości lub uzasadnionej walce zbrojnej o sprawiedliwość – tak można było patrzeć na ich działania historycznie. Ale czasy się zmieniły.
Świat poprzez globalizację zaczął być odczuwalny przez wszystkich w każdej jego części. Kryzys w jednym kraju odczuwany jest w innych. Prawa człowieka, chociaż różnie rozumiane, stały się częścią naszego moralnego myślenia. Różne koncepcje życia i społeczeństwa stanęły wskutek tego naprzeciw siebie. Ponieważ narody kierują się ideałami, pokoju nie można wprowadzać drogą przymusu. Każdy chce miejsca i uznania dla swojej wizji człowieka, społeczeństwa i świata. Dlatego droga do pokoju jest drogą dialogu i wzajemnego respektu, która nie znosi istniejących różnic, ale pozwala im współegzystować, a więc współegzystować różnym i znacznie między sobą różniącym się systemom religijnym i ideowym, które tworzą zróżnicowaną tożsamość ludzi i społeczeństw. Demokracja jest istotnym elementem szukania balansu między istniejącymi różnicami.
Rola armii zmienia się na tym tle. W demokracji jej misją jest zachowanie pokoju i niesienie pokoju ludziom, których go pozbawiono. To przekłada się na zmiany w postrzeganiu służby kapelana wojskowego oraz wpływa na jego własną tożsamość. Zobowiązanie wobec demokracji i praw człowieka musi kształtować także rolę i tożsamość kapelanów oraz wyznaczać ramy ich przekazu. Utrzymanie pokoju oraz przywracanie pokoju przez wojska muszą mieć podstawę w misji pokoju kapelanów. Ich zadaniem jest duchowe i etyczne pomaganie żołnierzom uczestniczącym w koniecznych działaniach, które prowadzą do stworzenia trwałych podstaw pokoju.
Jest to szansa i ryzyko, które stoi przed kapelanami. Krytyka religijna dotyka czasami również ich służby. Uproszczone widzenie genezy i istoty konfliktów skutkuje poglądami, że to religia w sercu człowieka prowadzi do walki i do przemocy. Istotnie, wiele walk i aktów przemocy cieszy się jakimś religijnym poparciem, co w oczach niektórych prowadzi do uogólnień: religia wspiera przemoc.
Jak ludzie wiary powinni reagować na taką krytykę? Ci, którzy używają religii do uzasadnienia przemocy, nadużywają i bezpodstawnie odnoszą się do religii. Religia jest podstawą życia w pokoju, a nie podstawą i usprawiedliwieniem walki. Nie da się jednak ukryć, że słowa krytyki religii jako elementu fenomenu przemocy mają uzasadnienie w wielu miejscach i konfliktach świata. Im bliżej władzy stoi religia, tym bliżej jej do nadużycia przez władzę i do religijnego myślenia w kategoriach władzy.
Kapelani są blisko władzy, służą ludziom jednej z istotnych instytucji władzy, dlatego ta bliskość powinna czynić ich szczególnie wrażliwymi i odpornymi, aby nie służyli władzy i przemocy, lecz zachowywali wobec władzy krytyczny dystans. Jeżeli nie ma tego krytycznego dystansu, kapelani mogą być postrzegani jako ludzie w maskach, którzy sprzeniewierzają się swojemu religijnemu powołaniu.
Religia ma kilka zadań. Jest źródłem błogosławieństwa, pomaga w życiu własnym wiernym. Druga jej funkcja to przebaczanie. Człowiek potrzebuje oswobodzenia, uwolnienia od niepowodzeń. Trzecia funkcja: przewodnictwo duchowe, przewodnictwo moralne. Religia definiuje, co jest dobre, a co złe. Wiara tworzy ramy dla moralnego działania i zachowania. Po czwarte, religia pomaga w określeniu sensu i znaczenia ludzkiego życia. Jeśli pragniemy błogosławieństwa, nie możemy chcieć wolności od Bożych przykazań. Bóg to nie magia, która służy realizacji własnych celów i wyobrażeń. Nie możemy uwalniać się od zależności od Boga i od jego przykazań.
Tych funkcji wiary nie można od siebie oddzielać, bo wtedy redukujemy Boga do mocy zabezpieczającej nasze własne cele i pragnienia. Funkcją wiary nie jest czynienie człowieka zależnym od jego celów i wyobrażeń oraz używanie Boga do ich realizacji, lecz zwracanie człowieka całkowicie ku Bogu. A ponieważ Bóg jest Bogiem, wymaga całkowitego posłuszeństwa. Gdybyśmy potrafili spinającą wszystkie Boże przykazania zasadę miłości konsekwentnie stosować wobec siebie wzajemnie, szczególnie w kontekście religii głoszących wiarę w jednego Boga, byłoby to rewolucyjne dla życia ludzi i społeczeństw.
Kapelani wojskowi posłuszeństwo wobec Boga muszą przedkładać zawsze ponad wszelką lojalność i zależność wobec władzy i wojska. Jeśli prowadzi to do napięć, jest to istotny problem. Jezus powiedział, że nie można służyć dwom panom, dwom królestwom. Władza i państwo nie mogą jednak wymagać posłuszeństwa absolutnego. A tam, gdzie wymagają, prowadzi to do instrumentalizacji religii, wiary i działania kapelanów. Obecność oraz pozycja kapelanów w państwie i w wojsku jest uprawniona, gdy państwo i wojsko daje kapelanom przestrzeń do posłuszeństwa Bogu przede wszystkim i Bogu ponad wszystko.
Zwracając się ku refleksji na temat pokoju, referent wskazał na następujące błędy, które zdarzają się w praktycznych próbach jego zabezpieczania, poszukiwania i przywracania: Prawdziwy pokój nie powstaje wskutek podporządkowania sobie władzy słabszej przez władzę mocniejszą. Prawdziwego pokoju nie można osiągnąć poprzez wprowadzanie sprawiedliwości siłą. Aby wprowadzić i utrzymać pokój, aby stworzyć jego trwałe fundamenty, obok sprawiedliwości potrzeba także miłości, potrzeba przywrócenia ludziom relacji do Boga i świadomości Bożego stosunku do człowieka. Bóg kocha także tych, którzy nie są godni miłości. To jest istotna perspektywa i wyzwanie dla chrześcijanin: kochać także tych, którzy nie są godni miłości.
Koncentrując się na koniec na sytuacji, jaka występuje po wyciszeniu zbrojnej fazy konfliktu, referent wskazał na następujące elementy pojednania, które powinno wtedy stopniowo zachodzić:
1. Musi istnieć pragnienie, życzenie, wola pojednania w sercach ludzi. Pojednania nie można osiągnąć siłą, nie można go nikomu narzucić z zewnątrz. Ono powstaje wskutek wewnętrznego przekonania i duchowej siły, aby wroga przyjąć, aby wrogowi przebaczyć, aby wroga – jako chcianego przez Boga człowieka – objąć przebaczeniem.
2. Niezbędne jest dostrzeganie drugiej strony procesu pojednania połączone z próbą spojrzenia na przeszłość i na przyszłość także jego oczami. Nieprzyjaciela muszę zobaczyć nie tylko moimi oczami, w perspektywie moich własnych doświadczeń, lecz także zrozumieć, jak on siebie widzi, jak on siebie rozumie, a przez to także, jak on mnie widzi i rozumie. Jaki ma obraz mojej osoby? Trzeba świadomości obu perspektyw, obu prawd, aby one w nas, w akcie pojednania, mogły się spotkać. Droga do pojednania nie prowadzi przez pozostawanie przy własnych fantazjach o innych ludziach.
3. Elementem pojednania jest przebaczenie. Przebaczenie należy do istoty naszej egzystencji: żyjemy z przebaczenia Bożego. Przebaczenie Boże umożliwia nam dalsze życie. Podobnie przebaczenie międzyludzkie umożliwia dalsze współżycie ludzi. Bez przebaczania nie ma przyszłości.
4. Do pojednania należy też stopniowe przywracanie wzajemnego zaufania. Chodzi w nim o długi proces, tym dłuższy, im większe były zadane sobie wzajemnie rany i doznane krzywdy, tym krótszy, im bardziej świadomie i intensywnie budowane są warunki sprzyjające odbudowie wzajemnego zaufania.
5. Istotnym elementem pojednania, które zachodzi zarówno w sferze osobistej, indywidualnej, jak również w przestrzeni życia społecznego i politycznego, jest uzdrawianie ludzkiej psychiki, leczenie pamięci, przezwyciężanie pozostałości po zewnętrznie przezwyciężonym stanie wcześniejszej wrogości. Wymaga to tworzenia warunków do przezwyciężenia wszelkich zaszłości, które zewnętrznie zostały już przezwyciężone, ale jeszcze dają o sobie znać, pozostają w pamięci i w psychice człowieka. Pamięci nie można nakazać, aby nie pamiętała, ale można jej pomóc ku uwolnieniu jej samej od toksycznych dla człowieka pokładów i emocji.
Przed kapelanami stanęło więc nowe otwarcie, nowe wyzwanie. Do ich klasycznych zadań dochodzi zadanie nowe: aby przygotowywać żołnierzy do służby w perspektywie pojednania i naprawy relacji międzyludzkich po konfliktach. Globalizacja nieuchronnie prowadzi do coraz większego politycznego i gospodarczego związania świata. Prawa człowieka jawią się na tym tle jako nowy, konieczny konsens wartości dla całej ludzkości. Rośnie znaczenie demokracji jako obecnie najwłaściwszej koncepcji życia społeczeństw. Globalnie wzrasta znaczenie religii, zwiększa się też odsetek ludzi religijnych na ziemskim globie. Na tym tle wyzwaniem dla religii, a tym samym i w szczególności dla kapelanów, jest niebezpieczeństwo zbytniego związania się religii ze strukturami państwa. Wtedy łatwo dochodzi do wykorzystania religii przez władzę świecką. Natomiast wielką szansą kapelanów jest tworzenie wśród ludzi struktur wojskowych zrozumienia, że wszyscy ludzie są braćmi.
Jaka jest relacja pomiędzy tym specyficznie religijnym, kapelańskim punktem widzenia a założeniami militarnymi, czyli inaczej celami militarnymi? Dla profesora do oceny wojny należy sprawiedliwa przyczyna i sposób przeprowadzenia działań. Oba elementy muszą opierać się na sprawiedliwości. Ale sama sprawiedliwość nie wystarczy, aby stworzyć nową, lepszą sytuację po konflikcie.
Do pryncypium sprawiedliwości musi dojść pryncypium przebaczenia. Pojednanie jest czymś więcej niż sprawiedliwość. Miłość jest czymś więcej niż sprawiedliwość. Miłość nie jest czymś przeciwstawnym do sprawiedliwości. Miłość i sprawiedliwość nie stoją do siebie w opozycji. Ale sprawiedliwości nie można czynić jedynym fundamentem odnowy zburzonej społeczności w oderwaniu od innych elementów stwarzających nowy porządek życia w trwałym pokoju. Chodzi o to, żeby działania (także zbrojne) były podyktowane sprawiedliwością i miłością, chęcią stworzenia warunków, aby rozpoczął się po konflikcie proces pojednania. Możliwość pojednania musi być założeniem decyzji o działaniach zbrojnych i stanowić ramy sposobu ich prowadzenia. W tej nowej sytuacji, w tej nowej perspektywie żołnierze i kapelani stoją na progu wielkiej szansy, aby być ludźmi pokoju, ludźmi, którzy wspierają i przywracają pokój, którzy pokoju strzegą i niosą go innym. Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi nazwani będą.
III.
Arcybiskup Desmond Mpilo TUTU, ur. 7 października 1931 r., emerytowany arcybiskup Kościoła Anglikańskiego, wieloletni sekretarz generalny Południowoafrykańskiej Rady Kościołów, której priorytetami były sprawiedliwość, pojednanie i zakończenie epoki apartheidu, jedna z wybitnych osobistości południowoafrykańskiego życia publicznego, której zasługi dla pokojowego zakończenia apartheidu są nie do ocenienia, laureat pokojowej Nagrody Nobla, doktor honoris causa ponad 130 uniwersytetów na całym świecie; w 1995 roku prezydent Nelson Mandela powierzył abp Tutu przewodniczenie Komisji Prawdy i Pojednania, oferującej amnestię wszystkim, którzy bez ukrywania prawdy przyznają się przed komisją do popełnionych w okresie apartheidu przestępstw.
Arcybiskup podziękował wszystkim kapelanom za ich ciężką służbę. Ich duszpasterską posługę nazwał szczególną i wyjątkową. Jest ona skierowana wobec przede wszystkim młodych ludzi. Kapelani towarzyszą im w najtrudniejszych sytuacjach życiowych i moralnych, gdy znajdując się w sytuacji wojennej mają świadomość, że prawdopodobnie będą zabijać innych ludzi lub sami zginą. Abstrahując od politycznych uzasadnień i usprawiedliwień decyzji o użyciu wojska arcybiskup skoncentrował się na losie i sumieniu żołnierza oraz na zadaniach stojącego wtedy u jego boku kapelana. Odwołując się do własnych doświadczeń, wskazał również na ukrywaną często ze wstydu potrzebę pomocy duchowej i psychologicznej żołnierzy po powrocie z terenów objętych działaniami wojennymi i wskutek udziału w takich działaniach. Także w tym kontekście mówca podkreślił szczególną rolę kapelanów.
Po tych uwagach dotyczących osobistej wizji służby kapelanów, arcybiskup Tutu przeszedł do historii ruchu demokratycznego w RPA. Kościół odczuwał zadanie wobec obu stron ówczesnego konfliktu. Nie ograniczył się jedynie do duchowego i moralnego zobowiązania wobec uciskanych i w odniesieniu do bojowników o wolność, zwanych wtedy przez innych terrorystami. Po upadku apartheidu przed Kościołami Południowej Afryki stanęło pytanie o służbę kapelanów wojskowych w nowych siłach zbrojnych. Mówca porównał ówczesną sytuację po zakończeniu okresu apartheidu z tą, jaka miała miejsce w Kościołach ewangelickich po upadku NRD. Były głosy niechęci wobec tej instytucji, zakorzenione we wcześniejszych doświadczeniach. Dostrzeżono jednak w służbie kapelańskiej szansę na zabezpieczenie żołnierzy przed ideologizacją. W warunkach afrykańskich żołnierze często poddawani zostają ideologizacji. Przygotowując ich do walki, demonizuje się obraz wroga, nieprzyjaciela poddaje się dehumanizacji. W propagandowym oddziaływaniu wróg zostaje odczłowieczony, aby łatwiej go było zabijać. Tak stało się na przykład w Ruandzie. W centrum chrześcijańskiego nauczania stoi inna prawda o człowieku. Także przeciwnik, nieprzyjaciel i wróg nosi w sobie obraz i podobieństwo Boże. Rolą kapelanów jest wszczepiać tę prawdę w myślenie i sumienia żołnierzy.
Odnosząc się do tych doświadczeń krwawych afrykańskich konfliktów i najwyraźniej dużej jeszcze mocy propagandowego i ideologicznego oddziaływania na walczących, mając świadomość dużego udziału przedstawicieli kapelanów krajów afrykańskich w konferencji, abp Tutu powiedział: „Co dzieje się po konflikcie, w którym wmawiano żołnierzom, że wróg nie jest człowiekiem? Jestem zadowolony, że byłem tylko normalnym arcybiskupem, a nie musiałem czynić tego, co wy musicie! Jak to robicie, aby po konflikcie powiedzieć: oni przeżyli metamorfozę, nie są już tylko mięsem armatnim, znowu są ludźmi?”
Powracając do końca apartheidu w 1994 roku, mówca z wielką skromnością wskazał na wkład społeczności międzynarodowej w umożliwienie tamtych przemian. („Nie uważamy, że możemy sobie włożyć wieniec laurowy. Cały świat nam pomógł. Wielu uważało, że będzie krwawa łaźnia.”) Wprowadził zebranych w duchową atmosferę tamtych przemian, której założenia stwarzały szansę na nowe życie zarówno prześladowanym, jak i dotąd uprzywilejowanym i prześladującym.
Na tle tamtych doświadczeń abp Desmond Mpilo Tutu zwrócił się do uczestników konferencji z apelem mocno usadzonym w afrykańskich doświadczeniach i współczesności, ale niosącym także uniwersalne przesłanie: „Wy, kapelani, macie zadanie pokazywać, że wróg jest przyjacielem, którego dopiero trzeba uznać za przyjaciela. Jak to zrobicie? Jak to powiecie żołnierzom, że wrogowie to przyjaciele, z którymi dopiero trzeba zawrzeć przyjaźń? Potraficie powiedzieć to żołnierzom, którzy przygotowywani są do tego, aby zabijać?
Wasze zadanie jest zadaniem bardzo trudnym, bo mówicie też do tych, którzy chcą prowadzić wojny, a mówicie im, że waszym zadaniem jest głoszenie pokoju, pojednania, przebaczenia. Gdzie giną i zostają ranni niewinni ludzie, tam Bóg płacze. Ale widzi w strefach konfliktów także ludzi, którzy pomagają, którzy opatrują rany.
Pamiętajcie, że także wasi żołnierze są dziećmi Bożymi. Aby wiedzieli, że kiedyś wszyscy będziemy członkami jednej rodziny. Jak zwiastujecie, że jesteśmy dziećmi jednego Ojca, członkami jednej rodziny - my i nasi dzisiejsi wrogowie? Jesteśmy ludźmi, którzy mają z sobą żyć w pokoju. To wasze zadanie, wasze zwiastowanie, wasze powołanie. Bóg mówi: ‘Nie mam nikogo oprócz was, kto mógłby tę prawdę zwiastować innym ludziom. Pomóżcie mi.’ Pamiętajcie, że wszyscy jesteście dziećmi Bożymi i inni ludzie też nimi są!”
Zapytany o widoczne gołym okiem wielkie obszary biedy w RPA kilkanaście lat po obaleniu apartheidu i wprowadzeniu demokracji, abp Tutu przyznał, że to najboleśniejszy nierozwiązany problem. Południowa Afryka nie ma żadnego wroga zewnętrznego. Największym wrogiem państwa i pokojowej przyszłości jest bieda. Biskup stwierdził, że w niektórych prowincjach kraju jeszcze dzisiaj dzieci uczą się w takich warunkach, w jakich on uczył się przed 60 laty.
Na nieco przewrotne pytanie, jaką radę miałby dla nowego prezydenta USA, Baracka Obamy, biskup po krótkim zastanowieniu odpowiedział: „Aby przeprosił Irakijczyków i przyznał: Zaatakowaliśmy na podstawie kłamstwa. Przepraszam za tę wojnę.” Uznał również, że potrzeba więcej aktywności politycznej na Bliskim Wschodzie ze zrozumieniem dla stanowisk obu stron konfliktu, aby wysiłki te mogły doprowadzić do trwałego pokoju. Zwrócił uwagę, że z przeciwnikami i wrogami trzeba rozmawiać. Z drugiej strony biskup radziłby jednak prezydentowi Obamie, aby był twardy wobec dyktatorów.
Na pytanie, co powiedziałby dowódcy jako kapelan, jeśli w oddziale dzieją się rzeczy niemoralne, arcybiskup Tutu odpowiedział, że żyjemy w niemoralnym uniwersum i próbujemy propagować w nim wartości moralne. Musimy służyć pokojowi i sprawiedliwości, to nasze powołanie i zobowiązanie, ale są sytuacje, w których trzeba jasno powiedzieć: Tak dalej być nie może.
IV.
Prof. Charles Villa-Vicencio, emerytowany naukowiec, wykładowca uniwersytetów w RPA i w Stanach Zjednoczonych, w latach 1996 i 1998 dyrektor badań narodowych w Południowoafrykańskiej Komisji Prawdy i Pojednania, w latach 2000-2007 dyrektor wykonawczy Instytutu Sprawiedliwości i Pojednania.
W swoim wystąpieniu mówca przypomniał, że pod koniec apartheidu sytuacja społeczna była tak napięta, że wszyscy oczekiwali tylko krwawej łaźni. Potęgowały się ataki bombowe przy użyciu listów, wielu białych w strachu opuszczało RPA. Stał się jednak cud, który wyproszony został na kolanach. Przeciwnicy zasiedli razem do rozmów, mówiąc, że nie mają moralnego prawa, aby dalej kontynuować tę wojnę.
Naturalnym stało się jednak pytanie, jak przezwyciężyć straszną przeszłość. Przeszłość znaczoną popełnionymi strasznymi czynami: zbrodniami i przestępstwami. Pierwszą możliwością była amnezja, zapomnienie o wszystkim, oddzielenie się od przeszłości. Podczas, gdy ci, którzy zadawali poprzednio cierpienia i dokonywali zbrodni oraz przestępstw, chętnie chcieli tą drogą uciec od swojej przeszłości, dla ofiar i ich bliskich rozwiązanie to nie było do zaakceptowania. Drugą możliwością było rozpoczęcie wielkiej ilości procesów sądowych, oskarżenia, obrona, ciężkie kary za ciężkie przestępstwa. Ale generałowie i politycy apartheidu przy takiej perspektywie nie byliby chętni, aby oddać władzę. Nie była to więc możliwość realistyczna. Upieranie się przy takiej opcji doprowadziłoby bez wątpienia do krwawej łaźni. A więc ani sprawiedliwe procesy, ani zapomnienie nie wchodziły w grę. Trzeba było znaleźć trzecią drogę pomiędzy zapomnieniem a sprawiedliwym osądzeniem zbrodni reżimu.
Komisja Prawdy i Pojednania miała przyjmować przyznanie się do winy od tych, którzy złożyli wnioski o amnestię. Warunkiem jej uzyskania było przyznanie się do wszystkich popełnionych zbrodni i przestępstw. Prawda, co więcej, cała prawda stała się podstawą dążeń do uzyskania amnestii. Ponad 7.000 ludzi chciało amnestii, ale tylko około 2.000 z nich uzyskało ją na podstawie stwierdzenia prawdziwości i kompletności ich zeznań. 20.000 ofiar składało swoje zeznania, z tego około 2.000 zeznań ofiar zostało opublikowanych, pozostałe są zarchiwizowane jako świadectwo tego, co naprawdę się wydarzyło. Nikt w ten sposób nie mógł więcej powiedzieć, że nie wiedział i nie wie, co działo się w Południowej Afryce w okresie apartheidu.
W społeczeństwie po pewnym czasie zaczęło narastać zjawisko zmęczenia działaniami Komisji Prawdy i Pojednania. Ludzie mieli już dosyć słuchania i oglądania prawdy o przeszłości. Ale mimo to komisja działała dalej, aby całą możliwą do ustalenia i zachowania prawdę zebrać i zachować dla potomnych oraz dla własnej świadomości społeczeństwa.
W konstrukcji koncepcji komisji i jej działania zdecydowano się na przyjęcie pewnych założeń. Wzajemne przebaczenie nie uznano za konieczny warunek tego, aby móc razem dalej żyć. Nie trzeba się wzajemnie kochać, aby razem współegzystować w jednym społeczeństwie. Nie oczekiwano okazywania żalu na siłę. Oczekiwano szczerego przyznania się do popełnionych czynów i deklaracji nowej postawy wobec dawnych wrogów: Ja będę próbował. Założenia te miały oczywiście swoją głębszą, teologiczną podstawę: Aby grzech został wybaczony, musi zostać wyznany, musi wystąpić żal za popełniony grzech, musi nastąpić zadośćuczynienie, próba naprawy. Wtedy dopiero możemy się pojednać.
Komisja miała skromniejszy program. Próbowaliśmy się spotkać, popatrzeć sobie w oczy, aby przezwyciężyć dzielącą nas przeszłość. Kiedyś ku zdziwieniu słuchaczy Desmond Tutu powiedział: „Apartheid w RPA wspaniale funkcjonował”. Jego wypowiedź stała się jasna, gdy po chwili dodał: „Jego celem było oddzielić ludzi od siebie. Ja nie ufam tobie, ty nie ufasz mnie. I to funkcjonowało.” Trzeba było na nowo popatrzeć sobie w oczy.
Prof. Villa-Vincencio wskazał jednak realistycznie na zagrożenia tego trwającego już 15 lat procesu. Według niego, demokracja w RPA jest ciągle jeszcze w początkowej fazie. Do zagrożeń zaliczył przede wszystkim nieprzezwyciężony problem ubóstwa szerokich mas kolorowej ludności. Przez 300 lat zbudowano gospodarkę, która służyła wąskiej elicie. Zmiana tego stanu wymaga czasu. Drugim zagrożeniem jest rasizm, który wbrew pozorom nadal istnieje w świadomości wielu ludzi. Trzecim wielkim wrogiem pojednania i demokratyzacji są choroby, w szczególności pandemia AIDS. Jeśli nie uda się jej powstrzymać, także postępy działań przeciw rasizmowi i biedzie mogą stracić znaczenie w jej tle.
Odpowiadając na pytanie, co się stało z tymi 5.000 ludzi, którym odmówiono amnestii, referent stwierdził, że według założeń mieli oni zostać skierowani do sądów. Tak się jednak nie stało, z małymi wyjątkami. To jest słaby punkt całej koncepcji i procesu pojednania. Rząd stracił ochotę, aby doprowadzić to do końca. Zajął się innymi ważnymi sprawami. Także zainteresowanie mediów przesunęło się na współczesne problemy. Profesor osobiście uważa, że osoby te powinny były stanąć przed sądem. Ale problemy współczesności przykryły rozliczenie z przeszłością.
Na pytanie, czy można przebaczyć bez zapomnienia, referent odpowiedział, że nigdy nie można zapomnieć. To błędna próba, aby zapominać. Ale ważne jest, dlaczego pamiętamy? Nie po to, aby podgrzewać starą nienawiść, lecz po to, aby w przyszłości nie doszło do podobnych okropności. Pamięć nie ma negatywnej konotacji, przynajmniej nie musi jej mieć.
Inne pytania do referenta i sens jego odpowiedzi:
Mufti wojskowy z Jordanii: Jak możemy stworzyć pokój na Bliskim Wschodzie? Przez 60 lat nie widzieliśmy pokoju!
Po II wojnie światowej było więcej konfliktów z użyciem przemocy niż w świecie przed tamtą wojną. W obecnym czasie globalizacji konflikty też nie wygasają, tylko raczej narastają. To ludzie wiary powinni powiedzieć innym, jakie drogi prowadzą do pokoju.
W Niemczech są ciągle ludzie, którzy wracają do złej przeszłości, próbując ją idealizować. Czy podobne procesy można zaobserwować w RPA?
W Afryce także są tacy, którzy mówią podobnie. Ale czy oni naprawdę tak myślą? Niektórzy z białych i z czarnych powiadają, że pod apartheidem wszystko było lepiej zorganizowane. Stary problem szemrania na pustyni i tęsknoty na pełnymi garnkami Egiptu występuje zawsze po wielkich przemianach, które przynoszą ludziom bardzo zindywidualizowane konsekwencje osobiste.
V.
Prof. Pumla Gobodo-Madikizela, psycholog, specjalista od praw człowieka w Komisji Prawdy i Pojednania, temat badań: przebaczenie.
Spuścizną czasu walki o wolność z apartheidem były rozpowszechnione tendencje do rasizmu i przemocy, które musiały zostać przezwyciężone. Dotyczyło to armii z okresu apartheidu, która walczyła krwawo zarówno z przeciwnikami państwa, jak i z wrogami zewnętrznymi. Dotyczyło to także tzw. bojowników o wolność, którzy zbrojnie lub poprzez działania partyzanckie przeciwstawiali się reżimowi. Teraz żołnierze otrzymują Biblię do ręki jako broń najważniejszą, jako broń Bożą w celu pracy na rzecz pokoju.
Koncepcje komisji koncentrowały się na pojednaniu. Jest różnica między przebaczeniem a pojednaniem, ale cele jednego i drugiego pokrywają się. Koncepcja dalszego pojednania z uwzględnieniem przebaczenia jest dalej opracowywana i dyskutowana. Temat jest ważny, bo oprawcy i ich ofiary żyją w tym samym kraju. Szuka się też zewnętrznych wzorów, jak na przykład w historii Holokaustu i stosunku do jego skutków. Dostrzeganie nawet punktowego przebaczenia u ofiar i rodzin ofiar Holokaustu pomaga ludziom w RPA zbliżyć się do tej możliwości. Twórczo zastosowano w procesie szukania przebaczenia i pojednania afrykańską zasadę UBUNTU: Jestem przez innych. Jestem człowiekiem przez człowieczeństwo innych. Jestem człowiekiem, ponieważ ty jesteś człowiekiem. Patrzę ci w oczy i słucham, co masz do powiedzenia. Jeżeli jesteśmy skłóceni, musimy siąść pod jednym drzewem i zacząć o tym rozmawiać.
Niekoniecznie wszystkie ofiary muszą przebaczyć swoim oprawcom, aby proces pojednania mógł dalej zachodzić. Przykłady napadów na obcokrajowców pokazują, że nie udało się jeszcze przezwyciężyć tendencji do przemocy. Droga do pełnego pojednania i odbudowania właściwych relacji między ludźmi jest jeszcze otwarta.
Dla przebaczenia i pojednania konieczne jest wyznawanie win przez sprawców krzywd. Przed komisją, inaczej niż przed sądem, chodzi także o sumienie sprawcy, także o jego uleczenie. Jeden z zeznających przed komisją, w odpowiedzi na pytanie, czy widział swoje ofiary, wyznał: „Tak, widziałem, ale gdybyśmy przyznali, że to są ludzie, nie czynilibyśmy tego, co uczyniliśmy.”
Komisja dawała ludziom możliwość zajrzenia w swoje sumienie, odkrycia tego, co było tłumione w czasie czynienia zła, zadawania bólu i śmierci. Sprawcy mogli z powrotem odkrywać swoje człowieczeństwo. Tylko wyznanie prawdy może uwolnić człowieka od jej siły do zatrzymywania go w jego przeszłości. Tylko wyznanie prawdy o jego grzesznej przeszłości może uwolnić człowieka od jej przekleństwa i otworzyć go na nowe życie.
Z kolei, gdy pokrzywdzeni widzieli ból i żal sprawców, pozwalało to także im dostrzegać w dawnych oprawcach z powrotem ludzi, którymi nie byli, popełniając zbrodnie i przestępstwa przeciw swoim ofiarom. Człowieczeństwo odkrywać w drugim człowieku – to było ważne zarówno dla sprawców, jak i dla ich żyjących ofiar.
Pojednanie jest czymś więcej niż przebaczenie, które może dokonać się we wnętrzu człowieka, nie potrzebuje drugiej strony. Proces pojednania, odkrywania wzajemnego człowieczeństwa, wzajemne słuchanie i empatia, wymaga dwóch stron, spotkania, trwania w relacji.
Społeczeństwo może samo się leczyć, gdy historie ofiar i sprawców są wzajemnie wypowiadane. Godność człowieka jest przywracana zarówno ofiarom, jak i ich sprawcom. To trudny proces, trudna droga zarówno dla niektórych ofiar, jak i dla niektórych sprawców. Etycznie jesteśmy współodpowiedzialni za wszystkich ludzi, także jako ofiary za swoich krzywdzicieli, aby dostrzec ludzi, istoty etyczne w tych, którzy kiedyś jako sprawcy odmawiali nam człowieczeństwa. To trudna, ale możliwa droga: odkrywać ludzką i etyczną twarz we wrogu i przeciwniku.
VI.
Ksiądz Michael Lapsley, urodzony w Nowej Zelandii, anglikanin, ordynowany w Australii w zakonie Stowarzyszenie Misji Świętych, kapelan białych i czarnych studentów w RPA w okresie największych represji apartheidu. Po masakrze w 1982 roku wyemigrował do Zimbabwe, stając się kapelanem ruchu wolnościowego na wygnaniu. W kwietniu 1990 roku, trzy miesiące po uwolnieniu Nelsona Mandeli, otrzymał od służb specjalnych reżimu bombę w liście, która pozbawiła go obu rąk i oka. Według jego własnych słów: „jest ironią, że jedyną bronią automatyczną, którą się kiedykolwiek posługiwałem, jest mój własny język. Zabrali mi ręce, ale moją właściwą broń pozostawili nienaruszoną.” Od 1993 roku jest kapelanem Trauma Centre for Victims of Violence and Torture w Cape Town. Prowadzi i współprowadzi kursy terapeutyczne pomagające ludziom (czarnym i białym we wspólnych grupach) „leczyć pamięć” (healing of memory).
Moralność, prawda, prawdomówność są zawsze ważnymi fundamentami ludzkiego życia. Co mówili kapelani w sprawie niedawnej wojny w Gazie, rabini i imamowie? Niektórzy z tu obecnych wskazywali na przekroczenie granic przez własną i przez drugą stronę konfliktu: Nie można zrzucać bomb fosforowych na ludność cywilną. Nie wolno ostrzeliwać rakietami ludności cywilnej wroga.
Ile miejsca jest w służbie kapelana na profetyczny głos? Jakie są potencjalne koszty, jeśli kapelani w swoich armiach otwarcie przyznają się do istnienia granic, których nie wolno przekraczać, na przykład ze względu na konwencję genewską?
Sam referent określił się jako wieloletni pacyfista, bojownik słowem o wolność, który w końcu stał się jedną z ofiar państwowego terroryzmu - reżimu apartheidu. Postawiwszy kapelanom otwarte pytanie, jak radzą sobie z dwuznacznością, która wpisana jest w ich służbę, przeszedł do swojej drogi życiowej od bojownika słowem o wolność do uzdrowiciela pamięci, czym zajmuje się obecnie w założonym przez siebie Institute for Healing of Memories.
Streszczenie dalszego przesłania referenta:
Nawet w chwili wybuchu bomby wiedziałem, że wypełnia się słowo Pisma. Ono nie obiecuje, że nie będziemy cierpieć, lecz przez nie Pan obiecuje, że będzie przy nas. Gdybym wtedy pozostał przy moich emocjach, pozostałbym ofiarą na zawsze. Kto ciągle postrzega siebie jako ofiarę, staje się wcześniej lub później sprawcą zła wobec innych ludzi.
Jest wiele cierpienia, przemocy i tortur w naszych rodzinach. Co dzieje się w rodzinach, może przenieść się i przenosi się na funkcjonowanie społeczeństwa. Ludzie nie mogą być torturowani w żadnych warunkach. Gdzie zdarzył się ucisk między narodami, tam historia musi zostać poznana i wypowiedziana.
W naszych działaniach w celu leczenia pamięci chodzi o to, aby ani ofiara nie pozostała w swoim mniemaniu na zawsze ofiarą, ani sprawca nie został na zawsze w swoim odczuciu sprawcą. Chodzi o to, aby ludzie naznaczeni stygmatem krzywdy uczynionej lub krzywdy doznanej mogli wyjść z tych ról w swoim odczuciu. Podstawą jest przyznanie, wypowiedzenie, uznanie prawdy o zaszłej przeszłości.
Jako ludzka rodzina stworzeni jesteśmy do pokoju, a nie do wojny. Konflikty z użyciem przemocy, z uśmiercaniem ludzi włącznie, nie należą do naszej natury. Jeśli człowiek bierze udział w takich wydarzeniach, jego psychika jest przez nie atakowana. Do tego, co się czyni i ogląda, dochodzi w wielu przypadkach ideologia odczłowieczania obrazu wroga. Także kapelani po udziale w konfliktach potrzebują rozmowy na temat własnych przeżyć, aby z ofiary nie stać się sprawcą.
Jesteśmy jedną wielką ludzką rodziną, zdolną do pięknych i wielkich rzeczy, ale także do czynów strasznych i okropnych. Pojednanie jest czasem możliwe, przebaczenie jest czasem możliwe (musi być jakaś konkretna druga strona, której można byłoby konkretnie przebaczyć, z którą można by się w kontekście doznanej krzywdy pojednać, pewne założenia muszą być spełnione także przez tę drugą stronę), ale leczenie własnej pamięci nie wymaga tej drugiej strony. Jest zawsze otwartym, to znaczy możliwym do rozpoczęcia i przeprowadzenia procesem.
VII.
Przedstawiciel armii, – gen. armii J.L. Jansen van Rensburg, lekarz, szef służb pomocniczych (lekarze, kapelani, psychologowie), jako lekarz wojskowy pięć lat był osobistym lekarzem Nelsona Mandeli podczas jego pobytu w więzieniu; współtworzył nową armię w młodej demokracji RPA.
Jestem człowiekiem przez człowieczeństwo innych. Jestem człowiekiem, ponieważ ty jesteś człowiekiem (zasada UBUNTU). Z tej zasady wynikają wysokie oczekiwania moralne wobec przełożonych wojskowych, oczekiwania łączenia etyki z osobistą postawą wiary. Dlatego służba kapelana u boku dowódcy wojskowego, zarówno w osobistym doradztwie i wspólnej modlitwie z dowódcą, jak i wobec podległych dowódcy żołnierzy jest nie do przecenienia.
Na Czarnym Lądzie dzieją się wokół wojen i konfliktów zbrojnych rzeczy straszne: przymusowe wcielenia (nawet dzieci), gwałty, zbrodnie, wypędzenia wielkich mas ludności miejscowej. To pozostaje wielkim balastem dla sytuacji po wygaśnięciu konfliktu, przynajmniej w jego zbrojnej fazie. Pierwszą potrzebą jest wtedy zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych pozostałej po konflikcie ludności: żywność, woda, znośne przejściowe warunki życia, natychmiastowe przywrócenie przestrzegania praw człowieka i zapewnienie bezpieczeństwa.
Rolą kapelana w tej fazie jest strzec właściwych postaw własnych żołnierzy: lojalności wobec własnych przełożonych, przestrzegania prawa, poszanowania praw człowieka, okazywania szacunku wobec zwyczajowych i religijnych przekonań oraz postaw miejscowej ludności, zwracanie uwagi, aby nie dochodziło do nieuzasadnionych przypadków użycia siły przez żołnierzy, aby nie było „zbierania pamiątek”, przemytu, handlu żołnierzy z miejscową ludnością. Wojska w takich warunkach pomagają w odtworzeniu podstawowej infrastruktury, tworzą absolutnie podstawowe fundamenty dla dalszych procesów stabilizacyjnych. Jednocześnie własną postawą kładą fundamenty pod przestrzeganie podstawowych wartości etycznych.
Chociaż żołnierze nie są od tego, aby zawierać pokój, to jednak w pierwszej fazie po wyciszeniu zbrojnego etapu konfliktu są jedynymi, którzy potrafią go wprowadzać. Nie są wykształceni do tego, aby ludzi jednać ze sobą, a jednak są wtedy praktycznie jedynymi na polu wygasłej lub zawieszonej walki, którzy przyczyniają się do przyszłego pojednania między stronami.
Należy jednak postrzegać rzeczywistość po konflikcie realistycznie: Od człowieka, którego podstawowe potrzeby cielesne i materialne nie są zaspokajane i nie ma on nadziei na rychłą zmianę tego stanu, nie można oczekiwać, że zwróci się ku wyższym wartościom, jak miłość, przebaczenie, pojednanie, pragnienie pokoju.
Pytania i odpowiedzi:
Jak było możliwe to, co zaszło 15 lat temu w RPA?
Wiele zawdzięczamy bardzo konkretnym ludziom: To Mandela i Tutu nauczyli nas wielu rzeczy, nauczyli nas nowego myślenia i nowego spojrzenia na naszą rozdartą przeszłość i wspólną przyszłość. Zgodziliśmy się na katalog wartości i konsekwentnie tego katalogu trzymaliśmy się na naszej drodze.
Czy kapelan może nosić broń, czy ma nosić tylko Biblię? (kapelan z Namibii)
Tak, dla samoobrony, bo może się znaleźć w sytuacji, kiedy nikt go nie obroni, a na polu walki każdy musi umieć się obronić. Nie chodzi o to, aby kapelan sam uczestniczył w walce, ale znalazłszy się w środku walki, musi być zdolny do samoobrony. Jak każda inna osoba ze służb pomocniczych, która znajdzie się pod ogniem, kapelan nie może być ciężarem dla innych i narażać ich na dodatkowe ryzyko z powodu potrzeby jego obrony jako bezbronnego. To samo pryncypium w świetle konwencji genewskiej dotyczy całego personelu spod znaku czerwonego krzyża (czerwonego półksiężyca, rombu), a więc lekarzy, pielęgniarki, kapelanów.
Czy w zasadzie UBUNTU znajduje się jakiś biblijny fundament, który można przenieść na teren innych krajów i armii jako inspirację biblijną? (prawosławny biskup z Ukrainy)
Tak, jest to zasada głęboko zakorzeniona w Biblii, całkowicie odpowiada biblijnemu obrazowi człowieka. Podstawowe elementy tej zasady można znaleźć w obrazie człowieka także w innych religiach.
powrót
|
|