|
|
„(…) zadaniem wszystkich nauk szlachetnych jest odciągać człowieka od zła
i kierować jego umysł ku większej doskonałości (…)”
(Mikołaj Kopernik)
(…)
II. Duchowo-historyczny kontekst myśli Kopernika
Zastanawiając się nad treścią powyższej sentencji Mikołaja Kopernika nietrudno zauważyć, że powstała ona w czasach wielkiej harmonii i ładu, panujących w materii, której ona dotyczy. A porusza ona zasadniczo dwa aspekty działalności człowieka: uprawianie nauki, zdobywanie wiedzy, poszerzanie granic ludzkiego poznania z jednej strony oraz wymiar etyczny jego życia z drugiej. Myśl Kopernika uprawianiu nauki jako takiemu przypisuje kategorię etyczną: ono odwraca człowieka od zła, zwraca go ku dobru, odwraca jego umysł od rzeczy błahych, a zwraca ku rzeczom doskonałym. Sentencję tę można interpretować jako wyraz wiary w możliwości nauki i samego procesu zdobywania wiedzy w moralnym kształtowaniu człowieka.
Choć u schyłku średniowiecza nikt inny tak bardzo jak Kopernik nie przyczynił się do późniejszej emancypacji nauk przyrodniczych i humanistycznych, sama rozważana myśl patrona naszego liceum w pełni spoczywa w kolebce harmonii teologii i innych nauk, pozwalających ówczesnemu człowiekowi poznawać, rozumieć i interpretować otaczający go świat. Stało za nią przekonanie o spójności obrazu świata, jaki dawały teologia i nauki szczegółowe. Pomimo teologicznych polemik późnego średniowiecza, dociekania przyrodnicze i filozoficzne można było uważać za przedłużenie teologii, za uzupełnienie wiedzy o świecie i o człowieku, których zasadniczym źródłem był Kościół i to, co Kościół podawał do wierzenia.
Natomiast przekonanie o zależności pomiędzy nauką a etyką wynikało z jednej strony z tegoż spójnego obrazu świata, z drugiej zaś mogło być konsekwencją elitarnego charakteru dostępu do wiedzy wyższej i do badań w okresie średniowiecza. Liczne kontakty listowne i osobiste z ludźmi nauki tamtej epoki, z elitą z urodzenia, z elitą ze względu na możliwość ponoszenia wielkich kosztów wykształcenia, mogły – nie tylko Kopernika - utwierdzać w przekonaniu, że nauka i etyka, wiedza i moralność idą zawsze w parze. O ile pominiemy teologiczny problem kondycji człowieka przed Bogiem, tej etycznej intencji wypowiedzi Kopernika można przyznać osadzoną w ówczesnym kontekście relatywną empiryczną prawdziwość. (…) W swoim duchowo-historycznym kontekście wypowiedź Kopernika w pełni należy do czasów, w których nauka wydawała się być prawowitą córką Kościoła. Będąc spadkobierczynią starożytności greckiej, rzymskiej, babilońskiej i egipskiej, przeżywając okresy zmienności w nastawieniu Kościoła do niej, w istocie rozwijała się ona pod jego dachami i często pod jego mecenatem.
III. Sentencja Kopernika w świetle edukacyjnej odpowiedzialności Kościoła
„(…) zadaniem wszystkich nauk szlachetnych jest odciągać człowieka od zła i kierować jego umysł ku większej doskonałości (…)”. Ta myśl Kopernika tchnie optymizmem, wiarą w człowieka i w naukę. Odnosząc się do niej, rozpocznę od stosunku teologii do procesu nabywania wiedzy, który znajdował i znajduje swe odbicie w stosunku Kościoła do oświaty.
Ze wszystkich możliwych aspektów jest to sprawa najmniej skomplikowana. Bo choć skomplikowane były relacje pomiędzy humanizmem a Reformacją (wystarczy wspomnieć słynną polemikę pomiędzy Marcinem Lutrem a Erazmem z Rotterdamu na temat wolnej, bądź niewolnej woli człowieka), choć walką i nieufnością naznaczone były stosunki teologii i wyemancypowanych nauk w okresie oświecenia, choć rozdźwięk nastąpił pomiędzy pietyzmem a nauką w XVIII wieku (biblicystyczny obraz stworzenia a ówczesny naukowy obraz powstania świata i człowieka), a także pomiędzy teologią dialektyczną Karola Bartha i jego zwolenników a filozofią w wieku XX (próba uwolnienia teologii spod przemożnego wpływu na nią systemów filozoficznych), napięcia te nie odbiły się nigdy negatywnie na poziomie, na programie i na organizacji oświaty prowadzonej i propagowanej przez Kościoły protestanckie.
Nacisk na zdobywanie wiedzy, przekonanie, że oświata ma przygotować człowieka do aktywnego udziału w społecznej, gospodarczej i kulturalnej rzeczywistości, która go otacza, że ma go nauczyć rozumieć otaczający świat i zmieniać go na lepsze, przekonanie, że inwestycja w wiedzę człowieka jest najlepszą inwestycją w jego przyszłość, są tyleż współczesne, co posiadają niemalże identycznie brzmiące odpowiedniki już w ewangelickich koncepcjach edukacyjnych XVI wieku. W tym sensie można powiedzieć, że stosunek teologii protestanckiej do nabywania wiedzy w pełni wpisuje się i w pełni podziela ten optymizm, którym tchnie omawiana sentencja Mikołaja Kopernika.
W polemice Lutra i Erazma na temat wolnej woli człowieka można dostrzec zasadniczą różnicę pomiędzy teologiczną a humanistyczną antropologią tamtej epoki. Można tę polemikę postrzegać jako zapowiedź przyszłych licznych sporów pomiędzy teologią - niezależnie od jej konfesyjnego zabarwienia - a kształtującymi się coraz bardziej niezależnie od teologii naukami humanistycznymi. A jednak to właśnie szkolnictwo protestanckie stało się od początku równie gorliwym propagatorem idei Reformacji, co idei humanistycznych XVI wieku. Zupełnie inne niż w średniowieczu organizacja szkoły, programy szkolne, metody nauczania, położenie nacisku na powszechność nauczania z uwzględnieniem dzieci mieszczan i chłopów obu płci, doprowadziły do eksplozji oświaty i szybkiego – jak na owe czasy - rozwoju nauki. Szczególnie położenie nacisku w metodach i programach nauczania na praktyczny wymiar przekazywanej i otwieranej przed uczniami i studentami wiedzy przekładało się na szybkie, istotne zmiany w jakości życia społecznego, gospodarczego i kulturalnego w krajach europejskich ogarniętych Reformacją, stając się najlepszym potwierdzeniem optymistycznych założeń, dotyczących wpływu wiedzy na jakość życia ludzkiego i międzyludzkich relacji. (…) Także przekonanie Mikołaja Kopernika, że nauka i etyka, wiedza i moralność są skorelowane, znajduje paralelę w koncepcji szkoły protestanckiej od samego początku jej istnienia. Szkoła, w rozumieniu protestanckich pedagogów, miała nie tylko uczyć i otwierać na wiedzę, miała w równym stopniu także wychowywać. (…)
Problem wzajemnych relacji pomiędzy uczeniem a wychowywaniem, pomiędzy kształceniem a kształtowaniem człowieka, pozostaje aktualny do dnia dzisiejszego. (…) To, co dla Mikołaja Kopernika było prawdą potwierdzoną doświadczeniem, że mianowicie istnieje powiązanie pomiędzy nauką a etyką, pomiędzy wiedzą a moralnością, pozostaje na przestrzeni ostatnich stuleci w teologii ewangelickiej stałym programem i postulatem w ramach odpowiedzialności edukacyjnej Kościoła. Spory i różnice wewnętrzne dotyczyły i dotyczą na ogół tego, jak metodycznie i programowo ten postulat w procesie edukacyjnym realizować.
IV. Sentencja Kopernika w aspekcie dogmatycznym
„(…) zadaniem wszystkich nauk szlachetnych jest odciągać człowieka od zła i kierować jego umysł ku większej doskonałości (…)”. Sytuacja komplikuje się, gdy na tę myśl patrona żywieckiego liceum zaczniemy patrzeć przez pryzmat teologii systematycznej. Teolog systematyk natychmiast postrzega to zdanie w kontekście tematów starych, jak sama teologia chrześcijańska. Chodzi o takie tematy jak rozum a objawienie, myślenie a wiara. W ich ramach teologia wypowiada się na temat możliwości i granic poznawczych człowieka, na temat metod i narzędzi, które posiadamy, aby poznawać świadectwa objawienia Boga oraz otaczający nas świat, a łącząc oba te poznania, jak możemy rozumieć istotę i kondycję człowieka w jego każdorazowej konkretnej egzystencji.
Jeśli chodzi o wzajemną relację pomiędzy tym, co zostało przez Boga objawione, może być przyjmowane przez wiarę i teologicznie reflektowane a tym, co jest empirycznie dane i może być poznawane rozumem, poprzez poznanie naukowe, zasadniczo w historii teologii od czasów ojców Kościoła przewijają się dwie koncepcje. U zaczątków jednej z nich stoi Tertulian, teolog wrogi filozofii, który głosił, że nie ma nic wspólnego pomiędzy Atenami a Jerozolimą, pomiędzy akademią a Kościołem. Przypisuje się mu charakterystyczne w tym względzie zdanie: „Credo, quia absurdum” (Wierzę, ponieważ jest to bezsensowne). Drugą koncepcję znajdujemy już u Justyna, według którego wszyscy, którzy żyli rozsądnie (meta lógou), na przykład Heraklit i Sokrates, byli chrześcijanami, mieli udział w częściowo objawionym światu wiecznym Logosie, który w Chrystusie wcielił się i objawił w całej pełni. W najróżniejszych wariantach i odcieniach teologia chrześcijańska raz otwierała się na filozofię i współczesną sobie naukę, czerpała z nich wybiórczo lub obficie, stawiała je blisko objawienia, innym znów razem (…) zrywała z filozofią, odwracała się od niej, a przynajmniej okazywała jej niechęć i podejrzliwość. Zdarzało się, że teologia wroga filozofii i skoncentrowana na ekskluzywnie rozumianym objawieniu Boga w historii Izraela i w osobie Jezusa Chrystusa, sprzyjała rozwojowi nauki i oświaty. Zdarzało się również, że teologia nie zgadzała się z pojedynczymi teoriami naukowymi, uznawanymi w danym okresie za prawdziwe. Ale za to nauka nie powinna żywić do teologii historycznej urazy, gdyż niejednokrotnie to, co uznawano w świecie nauki w pewnym okresie za naukowe i prawdziwe, w kolejnym okresie wstydliwie odchodziło do historii. Teologia niejednokrotnie uczona była przez naukę pokory. Ale w świetle rozwoju historii nauki, która uświadomiła nam, jak szybko zmieniał się naukowy obraz świata, w świetle rozwoju teorii poznania i teorii nauki, sama nauka nabrała pokory i ostrożności w ocenie swych własnych możliwości, w ocenie obszaru swego roszczenia do prawdy.
Historia nauki minionego stulecia nie ułatwiła teologii poszukiwań właściwego określenia relacji między objawieniem a rozumem, pomiędzy wiara a myśleniem. Pracujące eksperymentalnie nauki przyrodnicze oraz opierające się na interpretacji nauki humanistyczne rozchodziły się coraz bardziej w obszarach poszukiwań i w używanych metodach. Nowo wyodrębnione dziedziny nauki często zadowalały się zaledwie racjonalnie sprawdzalną metodą badania w swoim własnym zawężonym obszarze, nie pytając o logiczne lub metafizyczne odniesienia, wychodzące poza ów obszar. Specjalizacja nauk, ich metod, operowanie coraz bardziej hermetycznym językiem w pogłębianych, ale jednocześnie zawężanych obszarach poznania – to wszystko prowadziło do wzajemnej izolacji poszczególnych dyscyplin naukowych. Współcześnie nie da się nawet stworzyć zadowalającego systemu nauk. Obszary badań z jednej strony coraz bardziej zachodzą na siebie i przecinają się, z drugiej zaś mnożą się coraz bardziej zróżnicowane metody.
Rozwój nauki wpłynął na intensyfikację poszukiwań w zakresie teorii poznania. Historię minionego stulecia w tym obszarze można by językiem wojskowym nazwać historią odwrotu i oddawania kolejnych pozycji. Kolejne próby ratunku powiązania procesu poznania z poznawaną rzeczywistością, za którymi dla XX wieku stoją między innymi takie nazwiska jak Reichenbach, Carnap, Popper, Lorenz, Riedl i Vollmer, okazywały się ostatecznie niewystarczające. Teoria nauki, teoria poznania na miejsce zdymisjonowanej z tej funkcji przed wiekami teologii nie znalazły dotąd nowego wiarygodnego gwaranta prawdziwości naszego poznania i gwaranta istnienia powiązania pomiędzy procesem i wynikami poznania a poznawaną rzeczywistością.
Czasy, w których badacz badał w samotności i wolności, powodowany szlachetnym dążeniem do poznania prawdy i poprzez zbliżanie się do prawdy doznający muśnięcia doskonałości, wydają się być przeszłością. Wielkie badania (big science) wymagają dzisiaj kooperacji wielu specjalistów i wielu ośrodków. Obszary tych badań nie wyznacza dziś szlachetne pragnienie lepszego poznania, lecz konkretne warunki finansowania przypisane do konkretnych projektów. Zależności ekonomiczne nauki prowadzą do jej podporządkowania interesom poszczególnych grup gospodarczych.
Na tym tle zaznaczony w odniesieniu do teologii wczesnego Kościoła rozdwojony stosunek do filozofii w XX wieku znalazł swoją kontynuację po obu stronach barykady. Teologia dialektyczna Karola Bartha, w proteście nie wobec nauki, lecz wobec zbyt dostosowawczej wcześniejszej teologii liberalnej, zaprzeczyła analogii bytów pomiędzy Bogiem a człowiekiem, pomiędzy słowem Bożym a słowem ludzkim, odcięła się od szukania analogii pomiędzy objawieniem, które według niej wydarzyło się tylko wertykalnie, z góry do dołu, od Boga do świata i człowieka, a filozofią i religiami, będącymi dziełem człowieka, produktem jego myśli i projekcji. Teologia Karola Bartha jest najbardziej charakterystycznym i najbardziej znanym przykładem teologii odgraniczenia, teologii antyasymilacyjnej, teologii, która widziała nieprzezwyciężalne przeciwieństwo między chrześcijaństwem a wszelką ludzką kulturą, pomiędzy wiarą opartą na objawieniu a myśleniem, roszczącym sobie pretensje do możliwości poznawania Boga poza objawieniem w Jezusie Chrystusie, przeciwieństwo pomiędzy chrześcijaństwem jako odpowiedzią wiary na objawienie i na zbawcze dzieło Boga a religią, rozumianą jako ludzkie sięganie ku zasłonie, oddzielającej nas od Niego. Chociaż można tę teologię podejrzewać o antynaukowy afekt, w rzeczywistości chodziło w niej tylko o to, aby człowiek pamiętał, że Bóg jest Bogiem i że można Go poznać tylko na tyle, na ile sam zechciał się objawić. Teologia miała być według tego programu naukową refleksją nad objawieniem i nad wiarą w objawienie, nie stając się przy tym niewolnicą filozofii i nie dając sobie narzucić zewnętrznych systemów myślowych, które we wcześniejszej teologii, szczególnie liberalnej, niejednokrotnie zniekształcały swoisty dla niej przedmiot i proces poznania.
Inaczej niż Karol Barth, zdecydowana większość najważniejszych teologów ewangelickich XX wieku wyraźnie troszczyła się o korelację między teologią a myśleniem epoki. W tym szeregu trzeba wymienić przede wszystkim Paula Althausa, Emila Brunnera, Dietricha Bonhoeffera, Rudolfa Bultmanna, Paula Tillicha i Wolfharda Trillhaasa. Tłumaczeń na język polski doczekały się przede wszystkim dzieła wybrane Dietricha Bohoeffera, a także niektóre prace Paula Tillicha. Stąd w gronie zainteresowanych znana jest metoda korelacji Tillicha pomiędzy egzystencjalnym pytaniem a teologiczną odpowiedzią. Po zabarwionym antyfilozoficznym afektem dialektycznym zwrocie w teologii ewangelickiej w latach dwudziestych ubiegłego stulecia w kolejnych dziesięcioleciach Tillich najlepiej pokazał, że nauce i kulturze blisko jest do teologii i odwrotnie, jeśli miejscem ich spotkania oraz korelacji staje się egzystencja człowieka ze wszystkimi jej pytaniami, problemami i potrzebami. Tu teologia w oparciu o biblijne świadectwo Bożego objawienia szuka odpowiedzi na egzystencjalne pytania, które przez naukę lub kulturę mogą zostać zaledwie postawione i pozostawione otwartymi.
W dzisiejszej teologii ewangelickiej powszechne jest przekonanie, że teologia i współczesne myślenie, wiara i wiedza naukowa nie „żyją na różnych gwiazdach”, jak chciał tego Fryderyk Nietzsche. Pomijając samą wspólnotę metodologicznego poruszania się przez teologię i nauki humanistyczne w obszarach wspólnych zainteresowań, wiara w Boga, który objawił się w Jezusie Chrystusie i wiedza naukowa dostarczają człowiekowi odpowiedzi na pytania, dotyczące jednej i tej samej jego własnej egzystencji. Jeśli czynią to w sposób świadomy swoich mandatów i swoich ograniczeń, ich odpowiedzi nie muszą się wzajemnie podważać, wykluczać lub stać wobec siebie w napięciu. Dopiero ich umiejętna korelacja wydaje się być tym, co Stary Testament nazywa mądrością. Bo można mieć wielką wiedzę i przegrać swoje życie. Można mieć wielką wiarę i być całkowicie nieużytecznym dla świata. Mądrość natomiast jest drogą życia myślącej wiary i wierzącego myślenia.
V. Etyczny aspekt myśli Kopernika na tle nauki o usprawiedliwieniu
Na tym historyczno-teologicznym tle można w końcu pochylić się nad etycznym aspektem sentencji Mikołaja Kopernika. Doświadczenia, jakie ludzkość poczyniła w minionym stuleciu i na początku obecnego niestety zdecydowanie przeczą optymistycznemu przekonaniu patrona żywieckiego liceum o istniejącym powiązaniu pomiędzy zdobywaniem wiedzy, udziałem w nauce a moralnymi wartościami parającego się tym zajęciem człowieka. Zdolnymi do największego barbarzyństwa, winnymi największego ludobójstwa w historii ludzkości, czyniącymi z antropologii, medycyny, socjologii, historii i innych nauk ślepe niewolnice ideologii okazali się ludzie, których wszechstronne wykształcenie opierało się na najlepszych wzorcach XIX-wiecznej niemieckiej Bildungsphilosophie. Faszyzm, a paralelnie do niego stalinowski komunizm nie tylko nie zaczynały się jedynie od psychopatów i ludzi prymitywnych, lecz z czasem na swych usługach miały także całe rzesze ludzi wysoce wykształconych. Umysły, w których zrodził się plan systematycznie przeprowadzonego ludobójstwa na narodzie kambodżańskim, wcześniej kształcone były między innymi w Paryżu. Osoby odpowiedzialne za bezpośrednie przygotowanie i przeprowadzenie ataku na World Trade Center kształciły się w szkołach wyższych w Niemczech. Liderzy rodzin, których pieniądze oliwią tryby machiny islamskiego terroryzmu, są niejednokrotnie absolwentami najlepszych i najdroższych uczelni. Naukę dla swych potrzeb wspierają nawet najbardziej rozbójnicze i nieprzewidywalne państwa współczesnego świata.
Te kilka jaskrawych przykładów rozchodzenia się nauki i wiedzy oraz etyki i moralności można by uzupełnić wieloma innymi, bardziej subtelnymi. Jednak teologia ewangelicka nie może bez zastrzeżeń podpisać się pod tym etycznym wątkiem sentencji Mikołaja Kopernika nie ze względu na te lub inne możliwe przykłady rozchodzenia się wiedzy i moralności. Teologia ewangelicka nie może tego uczynić ze względu na samo swe serce, rodowód i przyczynę, dla którego zaistniała Reformacja: ze względu na biblijną naukę o usprawiedliwieniu grzesznika z łaski przez wiarę. Należy przez to rozumieć całokształt wypowiedzi Nowego Testamentu, które mówią o naszym zbawieniu, a więc najpierw o tym, że wszyscy jesteśmy grzesznikami, beznadziejnie straconymi dla Boga, gdyby On sam w swej miłości nie pośpieszył nam na ratunek, że jesteśmy buntownikami, dla których usprawiedliwienia i zbawienia wieczny Syn Boży chciał się wcielić, cierpieć, umrzeć i zmartwychwstać. Według nauki o usprawiedliwieniu do właściwego rozumienia zbawczego dzieła Boga wobec człowieka w Jezusie Chrystusie należy bezwzględnie zrozumienie fatalnej kondycji rodzaju ludzkiego, w jakiej znalazł się on przed swym Stwórcą ze względu na swą powszechną grzeszność. Ten wysoce pesymistyczny obraz człowieka, który zmienia się w obraz równie wysoce optymistyczny dopiero po stronie wiary, usprawiedliwienia Bożego, uświęcenia, życia pojednanego z Bogiem przez i w imieniu Jezusa, znajduje swoje odbicie w tych współczesnych przykładach, o których była mowa przed chwilą. Zdobycze nauki, będąc z jednej strony odbiciem inteligencji i geniuszu, z drugiej zaś odbiciem ograniczeń i niedoskonałości swych twórców, mogą stać się w umysłach i w rękach ich samych oraz innych ludzi zarówno narzędziem pomnażania dobra, narzędziem poprawy jakości życia ludzkiego, jak i narzędziem destrukcji i zbrodni. W równym stopniu dotyczy to zdobyczy techniki, co osiągnięć biologii, medycyny lub nauk humanistycznych.
W świetle teologicznej nauki o usprawiedliwieniu każda dziedzina działalności człowieka nosi na sobie ślady kondycji swego twórcy lub odkrywcy. W tym sensie ów etyczny wymiar sentencji Kopernika może być dzisiaj rozumiany tylko jako postulat i wyraz ograniczonej nadziei, za którymi stoją gorzkie doświadczenia rozłamu między nauką a etyką, wiedzą a moralnością. Współczesna teologia chrześcijańska, równie głośno z Rzymu, z Genewy i z Konstantynopola, kieruje ten postulat zarówno w stronę ludzi nauki, jak i w stronę tych, którzy nauce wyznaczają prawne i finansowe ramy działania. Co Kopernik wyraził w formie zdania oznajmującego, teologia może formułować dzisiaj jedynie w formie wezwania: Potrzebny jest nowy etos nauki i etos naukowca. Nie chodzi przy tym o etyczny wymiar osobistego życia ludzi nauki, bo w tym sensie nie ma żadnej różnicy pomiędzy nimi a przedstawicielami innych zawodów i powołań. W społecznym odczuciu większe wymagania moralne stawiane są dzisiaj duchownym lub politykom niż naukowcom. Chodzi natomiast o to, czego świadomość dzisiaj nie tylko w teologii, lecz także w świecie nauki jest dość powszechna: Nauka musi bardziej niż dotychczas zastanawiać się nad etycznymi aspektami metod swego poznania, nad etycznymi aspektami skutków swego poznania, nad etycznymi konsekwencjami przewidywalnych zastosowań swego poznania. Nauka potrzebuje etyki. Postulat Maxa Webera, postulat nauki wolnej od wartości (Wertfreiheit der Wissenschaft), we współczesnym świecie, jak się wydaje, stracił rację bytu, a dla świata przyszłości stał się nawet postulatem niebezpiecznym.
Konkludując, należy wyrazić przekonanie, że powrotu do jedności teologii i nauk na wzór czasów Kopernika z pewnością nie ma ani dziś, ani nie będzie jutro. Rozejście się ich dróg, relatywna wolność ich poszukiwań i kilkuwiekowe wzajemne krytyczne „naprzeciwko”, ostatecznie przysłużyły się zarówno naukom szczegółowym, jak i samej teologii. Ale jeśli ludzkość ma mieć przed sobą dalszą i lepszą doczesną przyszłość, właśnie etyka może odegrać rolę wspólnego mianownika, w którym spotkają się i konsultują pochodzące z różnych kierunków działania i refleksje. Spotkają się, aby wspólnie służyć doczesnemu i wiecznemu, materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Etyka, która dla teologa jest niezbywalną konsekwencją i częścią teologii, odniesionym do praktyki życia wyrazem posłuszeństwa wiary, nauce potrzebna jest jako uświadomiona konieczność wyznaczania obszarów odpowiedzialnych poszukiwań i zastosowań. Wspólne drogi etyki i nauki stają się już nie tylko warunkiem trwania naszej kultury i cywilizacji, lecz wręcz warunkiem przeżycia naszego gatunku.
Bibliografia
1. Taschenlexikon. Religion und Theologie, wyd. Fahlbusch E., Vandenhoeck & Ruprecht, Göttingen 1983
Neues Glaubensbuch. Der gemeinsame christliche Glaube, wyd. Feiner J., Vischer L., Verlag Herder Freiburg,
Basel, Wien, Theologischer Verlag Zürich 1973
2. Ott H., Die Antwort des Glaubens. Systematische Theologie in 50 Artikeln, Kreuz Verlag Stuttgart,Berlin 1972
3. Pöhlmann H.G., Abriss der Dogmatik, Gütersloher Verlagshaus. Gerd Mohn, Gütersloh 1980
4. Milerski B., Odpowiedzialność edukacyjna Kościołów ewangelickich w kontekście szkoły publicznej, w Forum
Inteligencji Ewangelickiej. V Forum Ewangelickie. Wisła-Jawornik. 4-6 IX 1998. Zbiór referatów i głosów w
dyskusji, Cieszyn 1998
5. Lubecka J., Nowatorstwo szkół protestanckich w okresie Reformacji – XVI-XVII w., w Forum Inteligencji
Ewangelickiej. V Forum Ewangelickie. Wisła-Jawornik. 4-6 IX 1998. Zbiór referatów i głosów w dyskusji,
Cieszyn 1998
6. Benedyktowicz W., Co powinniśmy czynić? Zarys ewangelickiej etyki teologicznej, Warszawa 1975
7. Borski R., Religia a teologia w poglądach K.Bartha i P. Althausa, w Rocznik Teologiczny Chat XXX, z. 1/1988powrót |
|
|
|