EDW
  HomeO nasZ działalności kapelanówSłowo BożeEtyka wojskowaArchiwumKontakt
     
  2009-05-03 Kazanie ks. T. Konika na 3 Maja  
 
 
 
 
  2009-05-03 Warszawa Nar. Święto 3 Maja w EDW

Ks. Tadeusz Konik
Kapelan Ewangelicki Policji
Sielskie obrazki


J 15,1-8
1.Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. 2.Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. 3.Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem; 4.trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. 5.Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. 6.Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie Zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną. 7.Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam. 8.Przez to uwielbiony będzie Ojciec mój, jeśli obfity owoc wydacie i staniecie się uczniami moimi.
 


Wspaniałe, pogodne, słoneczne dni – wiosna latem rozkwitła, a do tego po nabożeństwie parafialny piknik wśród drzew, na trawie pośrodku wielkiego miasta. Przy takich uwarunkowaniach kaznodzieja nie ma wyjścia – jest zobligowany podjąć sielskie obrazki tu generowane. Pierwszy z nich mieści się zresztą w tekście. Chrystus mówi: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym...”, rozwija różne wątki tego widoku i akcentuje, że właśnie On jest konstytutywnym dla życia ludzi. Mocno brzmi oznajmienie: beze mnie nic uczynić nie możecie...

Zazwyczaj odczytujemy ten obraz eklezjologicznie. Potrafimy nawet wskazać go jako jeden z obrazów Kościoła. Gdyby zaś nie zaistniało kilka wydarzeń z historii, to kto wie czy nie przytrafiłby się nam w tym obrazie krzewu winnego ponętny barwnością organizacyjny schemat z pniem głównej odpowiedzialności, kardynalskimi albo konsystorskimi konarami, biskupimi gałęziami, żywo zieleniejącymi pędami proboszczów, wikariuszy, diakonów, wreszcie nabrzmiały gronami parafii, zborów, znamienitych wiernych, wspaniałych mężów Kościoła... Tymczasem zapomnieliśmy prostego faktu: Jezus nie mówi o Kościele, lecz o sobie: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym ...”

W centrum drugiego obrazka stoi, co znamienne, także przedstawiciel Ludu Bożego Starego Przymierza – Żyd wtopiony w polskie narodowe dzieje. On zdolny jest mówić o nich językiem muzyki. Staje u cymbałów i: „Razem ze strun wiela
Buchnął dźwięk, jakby cała janczarska kapela
Ozwała się z dzwonkami, z zelami, z bębenki.
Brzmi „Polonez Trzeciego Maja!” ...”
 
Czy te obrazy mają coś wspólnego? Czy uda nam się znaleźć analogie, punkty styczne? Oba wskazują wielkości konstytuujące życie ludzi. W przypadku krzewu winnego tym konstytuującym jest Chrystus, zaś Jankielowe granie wywołuje ustawę z 3 maja 1791 roku.
Chrystus w obrazie krzewu winnego nawiązuje do wypowiedzi prorockich o Izraelu: „Izrael to bujny krzew winny, obficie owocujący." - tak mówił Ozeasz. Podobnie Ezechiel mówiąc o dziejach ludu izraelskiego podejmuje obraz latorośli, posadzonej „na urodzajnym polu, umieścił ją w szuwarach nadbrzeżnych, jako latorośl nad obfitymi wodami, Aby się rozwinęła w bujny krzew winny, choć nisko wyrośnięty, z gałązkami zwróconymi ku niemu, z korzeniami tuż pod nim. I tak stał się krzewem winnym, rozgałęził się i wypuścił pędy.” (Ezech. 17,5-6). Prorockie wypowiedzi podejmują sprawy życia ludu także w aspekcie politycznym jego egzystencji, dziejów, drogi jaką przebywa – radości i doświadczeń. Te wypowiedzi są nabrzmiałe myślą o Bożym powołaniu, prowadzeniu, opatrzności i błogosławieństwie życia ludu – o niezbędności i potrzebie Boga...

Chrystus akcentuje mocniej. On mówi: „ja jestem krzewem winnym.” Słuchający go mają w tej rzeczywistości krzewu winnego, zatem w tej owocności i błogosławieństwie życia swój dział tylko o ile i na ile są w Nim – tj. w Chrystusie! Ten sielski i miły widok krzewu winnego ma swoje elementy radykalnej twardości: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc.”

Życie ludu Bożego, życie Kościoła, tak samo życie narodu czy państwa, dzieje się pod ustawicznym sądem, w permanentnym stanie kryzysu, gdzie elementem stałym jest separacja tego co niegodne, nieprawe, złe, zepsute itd. Jednak jest też druga stała, mianowicie doświadczenia i korekty ku doskonaleniu – doświadczenia błędu, z którego wyciągane bywają wnioski ku dobremu, pozytywnemu budowaniu spraw...

Radość i łzy mogą tu stawać obok siebie blisko, bardzo blisko... W drugim z przywołanych na wstępie obrazków mamy podobne napięcie: porywająca, nawet upojna radość i – z drugiej strony – najgłębsza, najpoważniejsza zaduma. Wsłuchajmy się:

Brzmi „Polonez Trzeciego Maja!” – Skoczne dźwięki
Radością oddychają, radością słuch poją,
Dziewki chcą tańczyć, chłopcy w miejscu nie dostoją –
Lecz starców myśli z dźwiękiem w przeszłość się uniosły,
W owe lata szczęśliwe, gdy senat i posły
Po dniu trzeciego Maja w ratuszowej sali
Zgodzonego z narodem króla fetowali,
Gdy przy tańcu śpiewano: „Wiwat Król kochany!
Wiwat Sejm, wiwat Naród, wiwat wszystkie Stany!”

Radość i zaduma oto Mickiewiczowe szkicowanie barwności myśli i nastroju, jaki budziła i do dziś budzi pamięć Konstytucji Trzeciomajowej. Radosne śpiewanie o błogim dla Polaków raju splata się z refleksją nad tragizmem upadku, co przyszedł tak rychło. Jankielowe granie jednych porywa do tańca, drugich do głębokich zastanowień. Oni chwytają nie tylko melodię podniosłą i radosną, czy wręcz skoczną – oni są pomni treści śpiewania. Anonimowy autor wita zaś Konstytucję tekstem głęboko frapującym:

Zgoda Sejmu to sprawiła,
Że nam wolność przywróciła.
Wiwat! Krzyczcie wszystkie stany:
Niechaj żyje Król kochany!
Taka jest narodu wola:
Za swych braci i za Króla
Obywatel każdy wszędzie
Życie swoje łożyć będzie.
Wiwat Sejm i naród cały!
Dziś nam Nieba żywot dały.
Wiwat! Krzyczcie wszystkie stany
Niechaj żyje Król kochany!

Wiwaty, opiewanie wolności, mocno powiązane są tutaj z odsłonięciem jej – no właśnie – ceny, czy istoty? Warto baczną uwagę poświęcić tekstowi. Zgoda Sejmu owocna jest przywróceniem wolności. Ta wolność jest darem niebios. Przy tym określa się wyraziście:

Za swych braci i za Króla Obywatel każdy wszędzie Życie swoje łożyć będzie.

Tak naród pojmuje swoją łączność, swoją solidarność, swoją wolność! Istotą tej łączności, solidarności i co szczególnie godne dostrzeżenia: wolności, jest bycie dla – proegzystencja – i to aż do wymiaru jaki Jezus Chrystus zawarł w słowach: „Większej miłości nikt nie ma nad tę jeśli kto życie swoje daje za przyjaciół swoich.”

Zwraca uwagę wyrażona w tej strofie praktyczna nieograniczoność przestrzeni. Owo „wszędzie” łożenia życia za braci i za króla rychło znajdować będzie swoje wypełnienie w drogach polskiego żołnierza rozsianych po Europie, Azji, Ameryce – w owym wędrowaniu „z ziemi włoskiej do Polski”, w nie mniejszym rozprzestrzenieniu wysiłku w zamęcie zarówno pierwszej, jak i drugiej wojny światowej. To są dzieje. Asocjacje współczesne przychodzą na myśl same...

Tylko czy owo „bycie, albo życie dla...” wyrażać się ma jedynie w sprawach oręża i ofiarowania życia w walce za ojczyznę, za kraj, za braci – na polach bitew, albo na stale otwartym froncie walki z przestępczością?

Proegzystencja Boża znalazła swój wyraz w Krzyżu i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa – w Jego ofiarnej śmierci dla pojednania człowieka z Bogiem przez samego Boga. To znaczy w śmierci dla pokoju przez przebaczenie i ofiarę miłości. Krzyż Jezusa Chrystusa jest obrazem centralnym jednak nie jedynym Bożego bycia dla – owej proegzystencji, czy liturgii, zatem służby Boga dla jego ludu. Tych obrazów jest wiele. Nabrzmiałe są nimi księgi prorockie i księgi nauczające, może szczególnie Psałterz. Wypowiada je Pan Kościoła kiedy podejmuje formułę: „Ja jestem...” gdy mówi o sobie jako o światłości, drodze, prawdzie, chlebie, pasterzu dobrym... Wszystkie te obrazy są niezwykle istotne, ważne. W nich proegzystencja jawi się jako nieustające nigdy budowanie. Bóg pragnie nas tymi wszystkimi obrazami zachęcić, abyśmy prawdziwie nim żyli! To jest dla nas otwarte, to jest naszym przywilejem, ponieważ Chrystus, mówi: „Ja jestem!” To zaś jednocześnie znaczy: nasze życie, nasze chrześcijańskie pielgrzymowanie w wierze, nie tylko pozostawać musi w nieprzerwanym kontakcie z Nim, z Jezusem, ale ono w najgłębszej swej istocie jest właśnie z Niego!

Spójrzmy, Jezus mówi: „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami...” Bogato i wspaniale jest nam tu przedstawiony nasz rodowód, nasza chrześcijańska historia, nasz życiorys wiary! Przy tym zaś ta wielka możliwość konstytuowania życia nie tylko własnego, osobniczego, ale więzi ludzkiej gromady na tym, co prawdziwe, mocne, czyste – na tym co Boże – to Jezus Chrystus – Bóg przychodzący z pomocą, przybyły by podejmować życie dla – proegzystencję – istnienie które buduje, które konstytuuje Ciebie, mnie...

Amen.
powrót
 
 
 
 

 
  Home | O nas | Z działalności | Słowo Boże | Etyka wojskowa | Archiwum | Kontakt  
  © EDW; wszelkie prawa zastrzeżone; projekt i wykonanie Wydawnictwo Warto